Grażyna Zielińska

Sprawa ta zaczęła się we wrześniu 2005 r. Ujawniono wówczas, że prokuratura ma zamiar wystąpić z wnioskiem o uchylenie immunitetów dwóch sędzi: Lucyny Łapińskiej i Grażyny Zielińskiej z Sądu Okręgowego w Suwałkach. Ta druga pełniła nawet funkcję wiceprezesa sądu. Natomiast pierwsza, krótko po tym, jak usłyszała tę szokującą informację, utopiła się w niewielkim jeziorze w pobliżu swojego domu. Było to albo samobójstwo albo nieszczęśliwy wypadek, w trakcie śledztwa wykluczono bowiem udział osób trzecich.

Prokuratura zarzuciła sędziom przyjmowanie łapówek pieniężnych (jak również prezentów rzeczowych – np. alkoholu) w zamian za korzystne dla różnych przestępców wyroki. Jednak aby sędzi przedstawić zarzuty, sąd dyscyplinarny musiał jej najpierw uchylić  immunitet, co stało się w lutym 2006 r.   Grażyna Zielińska została zatem tymczasowo aresztowana ze względu na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. Po pięciu miesiącach opuściła areszt, bo powoli zaczęło się okazywać, że dowody przeciwko niej są coraz słabsze. Oskarżenie zostało bowiem oparte na zeznaniach tylko jednej osoby – byłego milicjanta Mirosława B., który sam miał kłopoty z prawem, gdyż trudnił się przemytem na dużą skalę.

Wyrokiem sądu Grażyna Zielińska została uniewinniona od wszystkich zarzutów. Od tego wyroku odwołał się prokurator, ale Sąd Apelacyjny w Białymstoku w kwietniu 2009 r. podtrzymał w tej kwestii wyrok sądu pierwszej instancji, zarzucając prokuraturze pomylenie ustaleń dowodowych z subiektywnymi spostrzeżeniami. Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku po zapoznaniu się z uzasadnieniem nie znalazła podstaw, by złożyć kasację do Sądu Najwyższego.

Grażyna Zielińska powróciła do pracy, ale stanowisko wiceprezesa zostało już w międzyczasie obsadzone, musiała więc zadowolić się posadą sędziego. Wniosła zatem pozew o odszkodowanie w wysokości 1 miliona złotych. Sąd przyznał jej 300 tys. złotych. Od tego wyroku prokuratura złożyła kasację do Sądu Najwyższego gdyż uważała, że odszkodowanie to powinno być dziesięciokrotnie mniejsze. Jednak Sąd Najwyższy w listopadzie 2011 r. prokuratorską kasację oddalił uznając, że 300 tys. zł. to jak najbardziej adekwatna kwota odszkodowania.