Jan Pamuła, doktor nauk ekonomicznych, pełnił funkcję wiceprezesa zarządu Banku Przemysłowo-Handlowego. W 1996 r. miał zostać dyrektorem tego banku, ale 2 tygodnie przed planowaną nominacją aresztowano go pod zarzutem przyjęcia łapówki w wysokości 2 tysięcy złotych. Do wręczenia pieniędzy Pamule przyznała się osoba skazana na cztery lata pozbawienia wolności za defraudację. W czasie przesłuchania oskarżyciel miał problemy z opisaniem okoliczności, w których doszło do rzekomego przekazania łapówki. Biznesmen spędził w areszcie 6 tygodni, mimo że zeznania oskarżającego od początku były mało wiarygodne. Kwota 2 tysięcy złotych wydawała się śmiesznie niska w porównaniu z dochodami i wielkością majątku Pamuły.
Śledztwo trwało półtora roku. Po wyznaczeniu terminu rozprawy sąd zwrócił akta prokuraturze uznając, że złamano prawo oskarżonego do obrony. Prokuratura się odwołała, ale sąd II instancji podtrzymał niekorzystną dla niej opinię, zatem sprawę tę przekazano do prokuratury w Katowicach, gdzie przez dwa lata nikt się nie zainteresował aktami. Potem wznowiono śledztwo, w czasie którego przesłuchiwano m.in. krakowskich rzemieślników, ale nikt z nich nie zeznawał przeciwko Pamule. Następnie poproszono niemieckich prokuratorów, by przyjrzeli się prawidłowości rozliczeń 3 mln marek, które Izba Rzemieślnicza pod kierunkiem Pamuły wydawała w związku z realizacją wygranego przez nią konkursu Bundestagu na wyposażenie Polsko- Niemieckiego Centrum Szkolenia Rzemiosła. Jedyna nieprawidłowość jakiej się doszukano to błąd w wysokości… 2,50 zł, który popełnił kierowca służbowego auta rozpisując delegację. Niemiecki prokurator generalny stwierdził, że dawno nie widział tak dobrze rozliczonego projektu.
Sprawa została umorzona, lecz Ministerstwo Sprawiedliwości umorzenie unieważniło. Po kilkunastu miesiącach śledztwo ruszyło od nowa, ale chociaż nie było żadnych nowych świadków ani dowodów sporządzono akt oskarżenia, który trafił do sądu.
Sąd Rejonowy w Krakowie sprawę umorzył. Pamuła odwołał się, bo uważał, że powinien zostać uniewinniony. Po ponownym rozpoznaniu sprawy zapadł długo oczekiwany wyrok – uniewinnienie. Mimo że prokuratura się odwołała, sąd w listopadzie 2008 r. podtrzymał uniewinnienie stwierdzając, że nie było podstaw do oskarżenia. Cała ta historia, która nie powinna mieć miejsca, ciągnęła się aż dwanaście lat.
Wiosną 2008 r. Jan Pamuła wygrał konkurs na prezesa portu lotniczego w Krakowie-Balicach. Za niesłuszny półtoramiesięczny areszt w 1996 r., krakowski Sąd Okręgowy przyznał mu dopiero w listopadzie 2011 r. 98 tys. złotych odszkodowania i 40 tys. złotych zadośćuczynienia.