Ks. Jarosław Miller

Ksiądz mgr lic. Jarosław Miller był proboszczem małej parafii w strefie przygranicznej. W 2012 r. parafianie przeżyli szok, gdy dowiedzieli się, że dyrektorka miejscowej szkoły na podstawie informacji uzyskanych od dzieci zaczęła przypuszczać, iż proboszcz molestuje seksualnie uczennice. Niezwłocznie skontaktowała się z policją, by złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez proboszcza. Policja przekazała sprawę prokuraturze. Ksiądz w wypowiedziach dla prasy od początku podkreślał, że żadnego molestowania nie było i gdyby dyrektorka porozmawiała z nim o swoich podejrzeniach, sama uznałaby te domniemania za nieporozumienie.

W trakcie przesłuchań okazało się, że część dziewcząt zgłoszonych jako pokrzywdzone nie uważała się za poszkodowane i w zachowaniu proboszcza nie doszukała się niczego niestosownego, natomiast w zeznaniach obwiniających były sprzeczności. Furorę w antyklerykalnych mediach zrobiła relacja uczennicy, która o tym, jak ksiądz ją rzekomo krzywdził, opowiadała takim tonem, jakby opisywała najwspanialsze przygody z wakacji. Biegła psycholog potwierdziła, że dziewczynka ta ma tendencję do ubarwiania rzeczywistości, wprowadzania do swoich wypowiedzi elementów zwiększających napięcie emocjonalne i jest podatna na sugestie innych osób. W trakcie śledztwa okazało się, iż rzekomo krzywdzone dziewczynki na ogół były zadowolone z wycieczek, które proboszcz organizował dla dzieci czynnie angażujących się w liturgię mszy św., a uczennicą, która pierwsza wystąpiła przeciwko księdzu i namawiała koleżanki, by pomogły jej go załatwić, mogła kierować chęć zemsty za to, że nie została zabrana na kolejny wyjazd.

Po wielomiesięcznym śledztwie i przesłuchaniu kilkudziesięciu świadków prokuratura sprawę umorzyła, gdyż analizując zebrany materiał dowodowy nie znalazła podstaw, by komukolwiek postawić zarzuty. Umorzenie prawomocnie utrzymał w mocy sąd we wrześniu 2015 r.

Redaktor naczelny lokalnej gazety, który zainicjował proces szkalowania księdza w środkach masowego przekazu (kłamstwa zniesławiające proboszcza rozbudowywały potem inne media – zwłaszcza antyklerykalne) wkrótce przestał pracować w redakcji. Okazało się, że nie tylko w tym przypadku publikował nieprawdziwe informacje. Dyrektorka szkoły za niesłuszne doniesienie na proboszcza prawdopodobnie uniknie kary, gdyż zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa ma prawo złożyć każdy obywatel, a aby kogoś skazać za fałszywe doniesienie trzeba udowodnić, że dokonując zgłoszenia działał w złej wierze – co w praktyce jest trudne. Uczennice, które zniesławiły księdza w mediach również pozostaną bezkarne, gdyż są zbyt młode, by można było pociągnąć je do odpowiedzialności. Koszty śledztwa pokryjemy my – podatnicy.